Nie ma roku, żeby w szeroko udostępnianych „barszczowych” artykułach, postach, czy „niusach” nie pojawiły się wzmianki tego typu. A kiedy już okaże się, że kaukaskie barszcze zostaną namierzone w którymś z miast, podnosi się wrzawa i alarmom nie ma końca. Dlaczego tak się dzieje?
Wydaje się, że owe „rewelacje” o tym, jak bardzo inwazja barszczy jest problemem pozamiejskim najczęściej wynikają z powielania informacji sprzed lat. Kiedyś barszcze pojawiały się głównie w bliskiej odległości od miejsc ich uprawy, ale trzeba mieć na uwadze, że ta została zaniechana blisko 40 lat temu – mówi Piotr Rogowski, który w Zespole Barszcz.edu.pl zajmuje się badaniami terenowymi.
Z analizy mapy rozmieszczenia kaukaskich barszczy w Polsce wynika, że gatunki te są lub jeszcze do niedawna były obecne w każdym z miast o gęstości zaludnienia >200 tys. mieszkańców. Oznacza to, że kaukaskie barszcze można spotkać w wielu aglomeracjach. Na mapie znajdują się Warszawa, Kraków, Katowice, Poznań, Łódź, Trójmiasto, Olsztyn, Szczecin, Wrocław, Rzeszów, Białystok i setki mniejszych miast. Dane te są właśnie teraz weryfikowane.
Odpowiedzi jest przynajmniej kilka. Przede wszystkim pamiętajmy, że barszcz Sosnowskiego i barszcz olbrzymi (Mantegazziego) to w Polsce inwazyjne gatunki obce, czyli takie, które dzięki szeregom przystosowań rozmnażają i rozprzestrzeniają się na dużą skalę, wypierając przy tym rodzimą florę. Ich pojawienie się w nowym miejscu może być skutkiem działania sił natury (wiatr, woda) lub ludzi – na oponach, karoserii aut, czy pociągów, na obuwiu/ubraniu (wzdłuż szlaków komunikacyjnych). Zdarza się też, że nasiona są transportowane z masami ziemi np. na potrzebę budowy domu czy drogi. Niestety czasem są one „dostarczane” w nowe miejsca także za sprawą suchych bukietów, do których niektórzy zbierają barszczowe kwiatostany. Choć są one imponujące, trzeba pamiętać, że nawet suche części roślin (a zwłaszcza nasiona) mogą powodować tzw. oparzenia!
Jest jednak jeszcze kilka innych możliwości, za sprawą których barszcz Sosnowskiego pojawia się w aglomeracjach.
W niektórych miastach barszcze były uprawiane jako rośliny ozdobne (jak np. w warszawskim Muzeum Łazienki Królewskie), eksponaty okazowe w ogrodach botanicznych, albo w ramach doświadczeń w instytutach badawczych. Nie można wykluczyć, że wciąż rosną w miejscach, gdzie kiedyś je posadzono, albo uciekły z takiej uprawy. Inną przyczyną pojawiania się barszczy w przestrzeni miejskiej jest fakt rozrastania się miast. Te wchłaniają tereny wiejskie, na których kiedyś barszcze były uprawiane i razem z „kawałkiem natury” wykradanym wsiom w pakiecie dostajemy też to, co w nich rośnie – mówi Izabela Sachajdakiewicz, która koordynuje prace związane z mapą online.
Ponieważ w Polsce nie ma póki co ogólnego systemu monitoringu kaukaskich barszczy, który zbierałby informacje m.in. o stosowanych metodach jego zwalczania, czy ich skuteczności, wnioski na ten temat można wysnuwać niemal wyłącznie na podstawie ogólnodostępnych informacji umieszczanych przez poszczególne miasta w przestrzeni internetowej. Co z nich wynika?
W większości analizowanych przypadków barszcze zwalcza się środkami chemicznymi, głównie za pomocą oprysków. Wniosek z tego, że zlecającym zabiegi nie robi większej różnicy fakt, że działania są prowadzone na terenach miejskich, a nie rolniczych. Czy biorą oni pod uwagę zalecenia wynikające ze zintegrowanej ochrony roślin, w myśl których przed zastosowaniem tzw. chemicznej ochrony roślin należy wykorzystać wszelkie inne dostępne działania i metody?
Trudno powiedzieć. Nie znamy motywacji, jaką kierują się urzędnicy zlecający zwalczanie barszczy. Zakładamy oczywiście, że chcą rozwiązać problem i pozbyć się roślin, ale nie wiemy, na ile osoby decyzyjne mają wiedzę o innych możliwych opcjach niszczenia barszczu Sosnowskiego czy Mantegazziego takich jak np. zwalczanie mechaniczne, czy iniekcje. Możemy tylko domyślać się, że głównym kryterium, które w ogromnej mierze przeważa w kwestii doboru metody zwalczania jest cena zabiegu. Tak długo, jak ten wskaźnik będzie najważniejszy, nie mamy co liczyć na rozwiązania sprzyjające środowisku naturalnemu – dodaje Sachajdakiewicz.
Trwa właśnie kolejna edycja Ogólnopolskiego Spisu Barszczu Sosnowskiego i Barszczu Olbrzymiego 2020, adresowana do instytucji związanych z zarządzaniem terenami objętymi inwazją kaukaskich barszczy. Ma ona na celu zaktualizowanie informacji zawartych na mapie online i zebranie dodatkowych danych dotyczących właśnie zwalczania.
W trakcie jej trwania jako Zespół barszcz.edu.pl kontaktujemy się m.in. z samorządami, które w ciągu ostatnich lat przeprowadzały zabiegi zwalczania kaukaskich barszczy. Mamy nadzieję, że dostarczą nam one także szerszych danych o tym gdzie, jakimi metodami, za jaką cenę i z jaką skutecznością w różnych częściach Polski walczy się z inwazją – tłumaczy Rogowski.
Wciąż docierają do nas wieści o przetargach na zwalczanie barszczu Sosnowskiego, w których to zamawiający oczekuje od wykonawcy przeprowadzenia oprysków. Tendencja ta jest dosyć niepokojąca nie tylko dlatego, że taki sposób stosowania środków chemicznych jest bardzo niebezpieczny tak dla środowiska przyrodniczego, jak również dla zdrowia i życia ludzi, ale także ponieważ skuteczność oprysków względem barszczy jest dyskusyjna. Dlatego też postanowiliśmy dołączyć do inicjatywy rozpoczętej przez Fundację Palący Problem – Heracleum i wspólnie z szerokim gronem specjalistów w zakresie inwazyjnych gatunków obcych opracować swoisty manifest przedstawiający kilka faktów dotyczących tej metody zwalczania kaukaskich barszczy.
Obowiązujące zasady integrowanej ochrony roślin (wynikające z Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/128/WE z 21.10.2009 r. ustanawiającej ramy wspólnotowego działania na rzecz zrównoważonego stosowania pestycydów) narzucają obowiązek traktowania metod chemicznych jako tych należących do ostatniego wyboru po przekroczeniu progu zagrożenia oraz wyczerpaniu innych możliwości, jak również obligują do rejestrowania użycia herbicydów. Tymczasem z badań naukowych przeprowadzonych w 2007-2008 r., jak również z bieżących obserwacji wynika, że najpowszechniejszym sposobem walki z toksycznymi barszczami w Polsce jest właśnie stosowanie oprysków chemicznych oraz wykaszanie. Samo wykaszanie nie może być traktowane jako metoda trwałego zwalczania barszczu Sosnowskiego, a jedynie jako doraźny sposób ograniczania ekspansji tych roślin (o czym wyraźnie jest mowa w „Wytycznych do zwalczania barszczu Sosnowskiego Heracleum sosnowskyi i barszczu Mantegazziego Heracleum mantegazzianum na terenie Polski”). Jako działanie mechaniczne nie przynosi ono trwałego uszczerbku dla gatunków współwystępujących z toksycznymi barszczami. Z kolei stosowanie oprysków chemicznych powoduje powstawanie tzw. pustyń herbicydowych, na których w krótkim czasie po przeprowadzeniu zabiegów wyeliminowana zostaje jakakolwiek roślinność, a podłoże glebowe zmienia swój charakter na wiele lat. Wyniki badań naukowych wskazują jednoznacznie na ogromne straty w środowisku nieproporcjonalne do osiąganego (dyskusyjnego zresztą) efektu – „Zwalczanie pojedynczego gatunku, w tym przypadku barszczu Sosnowskiego, spowodowało zanik 103 innych gatunków roślin naczyniowych właściwych badanemu obszarowi gdzie były rozmieszczone powierzchnie kontrolne. Straty są więc ogromne. Co więcej, tylko na jednej powierzchni zanotowano eliminację zwalczanego barszczu Sosnowskiego” (Bujalska, Szewczyk 2016).
Ponadto z badań skuteczności zwalczania roślin niepożądanych wynika, że lawinowo narasta ich odporność na najpowszechniej stosowane herbicydy. Stopniowo zaczyna to również dotyczyć kaukaskich barszczy. W przyszłości można się zatem spodziewać, że stosowanie oprysków przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego – zamiast szybkiego zniszczenia tych gatunków, staną się one odporne na substancje najbardziej toksyczne również dla nas, a towarzyszyć temu będzie także zanik innych gatunków roślin.
Na podstawie doświadczeń przeprowadzonych na terenie Polski należy jednoznacznie stwierdzić, że stosowanie oprysków chemicznych nie jest w 100% skuteczne i możliwe do zastosowania na każdym terenie, a spowodowane przez nie straty w środowisku są ogromne. Co więcej, ograniczenia w zastosowaniu tej metody wynikają bezpośrednio z obowiązujących przepisów prawa (dot. dopuszczalności ich użycia w zależności od charakteru terenu, jego sąsiedztwa, panujących warunków atmosferycznych etc. – m.in. Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie warunków stosowania środków ochrony roślin z 31.3.2014 r. (Dz.U. poz. 516).
Środkami najczęściej używanymi w Polsce do oprysków w stosunku do barszczu Sosnowskiego są te, w których substancją aktywną jest glifosat. Badania wskazują, że jest on substancją oddziałującą negatywnie nie tylko na rośliny wszystkich gatunków (również tych pożądanych), ale także na wszystkie inne organizmy (zwłaszcza glebowe i owady zapylające), w tym także ludzi – jest przy tym silnie rakotwórczy. Obecnie wiele krajów na świecie wprowadza zakaz stosowania środka Roundup (zawierającego glifosat), a Komisja Europejska, która do końca tego roku ma zbadać toksyczność tego herbicydu i ostatecznie zdecydować o licencji na jego stosowanie, już w 2016 r. znacznie ograniczyła możliwość jego stosowania w miejscach publicznych.
Ponadto należy zwrócić uwagę, że żaden dostępny na rynku środek chemiczny nie został jednoznacznie zarejestrowany w Polsce do użycia przeciw barszczowi Sosnowskiego, co stawia pytanie o legalność ich stosowania w stosunku do tego gatunku.
We wspomnianych powyżej Wytycznych zawarto opis znanych i stosowanych na całym świecie sposobów zwalczania barszczu Sosnowskiego. Wciąż trwają poszukiwania jednej metody, która byłaby na tyle uniwersalna, że pozwalałaby na zastosowanie niezależnie od wielkości i charakteru populacji, rodzaju siedliska, dostępności terenu, na którym znajdują się stanowiska, czy chociażby ograniczeń dotyczących terenów chronionych. Ze względu na wiele zmiennych, jakie należy wziąć pod uwagę przy planowaniu strategii walki z kaukaskimi barszczami, jesteśmy zdania, że w stosunku do każdego terenu objętego inwazją tych gatunków, należy podejść indywidualnie.
Biorąc pod uwagę wspomnianą już Ustawę o ochronie integrowanej i narzucony przez nią obowiązek traktowania metod chemicznych jako metod ostatniego wyboru apelujemy, by przy wyborze sposobów walki z kaukaskimi barszczami na terenach znajdujących się w Państwa władaniu rozważać wdrożenie w pierwszej kolejności wysoce skutecznych metod mechanicznych (wykopywanie, przecinanie szyjki korzeniowej), a w dalszej innych, które minimalizują negatywny wpływ na środowisko.
Zainteresowanie mediów, a w konsekwencji także społeczeństwa kwestią toksycznych barszczy ujawniło głębokie zapotrzebowanie na wykonawców usług związanych z szeroko pojętym usuwaniem tych roślin. Wielokrotnie zdarzało się, że kontaktowali się z nami przedstawiciele firm, które wcześniej w ramach współpracy z jednostkami samorządu terytorialnego wykonywały zadania np. z zakresu pielęgnacji zieleni, a na skutek zainteresowania tematem barszczy, miały także podjąć działania dotyczące ich zwalczania. Rozmowy te dają podstawy by przypuszczać, że zapewne większość firm, którym już w tym roku zlecono działania związane z usuwaniem barszczy, nie dysponuje wystarczającą wiedzą na temat tych roślin i zalecanych sposobów postępowania z nimi. Obawy te są tym silniejsze, że większość z podmiotów reklamujących się m.in. w internecie nie informuje o stosowanych przez siebie metodach działań (w tym transportu i utylizacji roślin, które często mają kluczowe znaczenie dla rozprzestrzeniania się inwazyjnych gatunków obcych), nie wskazuje też, po jakim czasie efekt został osiągnięty.
Ponieważ popyt rodzi podaż, przypuszczamy, że brak kontroli jakości oferowanych usług dotyczących szeroko pojętego usuwania roślin (bowiem takie określenie na ogół jest używane w przetargach), zamiast ograniczenia liczebności stanowisk kaukaskich barszczy w Polsce, może przynieść skutek odwrotny, czemu mogą również towarzyszyć szkody w środowisku naturalnym powstałe np. na skutek szerokiego, nieuzasadnionego stosowania środków chemicznych.
Pismo z powyższymi uwagami zostało właśnie skierowane do władz prawie 1000 gmin, na terenie których wg baz danych barszcz.edu.pl prawdopodobnie występują kaukaskie barszcze. Mamy ogromną nadzieję, że burmistrzowie i wójtowie poświęcą mu chwilę uwagi i wpłyną na formułowanie kryteriów przetargowych, a tym samym na dobór metod zwalczania kaukaskich barszczy, co przełoży się nie tylko na skuteczność tych zabiegów, ale także na bezpieczeństwo tak ludzi, jak i środowiska naturalnego.
Literatura:
Jak podaje wyborcza.pl, jednym z tematów obrad na jutrzejszym posiedzeniu płockiej rady miasta ma być program zwalczania barszczu Sosnowskiego.
Urzędnicy po raz kolejny proszą mieszkańców miasta o zgłaszania miejsc występowania toksycznych barszczy. Informacje w tym zakresie będą zbierane aż do jesieni. Z podobnym apelem magistrat wystąpił już w ubiegłym roku. Wtedy zadeklarowaliśmy chęć współpracy i przekazania posiadanych przez nas dokładnych informacji o stanowiskach kaukaskich barszczy w Płocku, ale nasza propozycja niestety pozostała bez odzewu.
Jeśli wiesz, gdzie rośnie barszcz – zgłoś stanowisko i dodaj punkt na mapie!
Według danych wyborcza.pl przede wszystkim należy być ostrożnym na działkach gminnych przy ul. Kobiałka, Bielskiej – za cmentarzem komunalnym, Jędrzejewo, Długiej, Maszewskiej, Sierpeckiej, Północnej, Armii Krajowej – za Lidlem, Urodzajnej, Bliskiej, Gmury – przy mostku, Grabówka, w pasie drogowym ul. Zbożowej i Armii Krajowej – przy bloku nr 76 i 78, przy Małej Rosicy w rejonie ul. Swojskiej na przedłużeniu Czwartaków oraz Bliskiej przy trasie Mazowieckiego. Spore skupiska niebezpiecznej rośliny zarejestrowano również na działkach prywatnych. Wychodząc na spacer ze zwierzętami szczególnie trzeba uważać w okolicach ulic: Kobiałka, Długa, Rolna, Maszewska, Chopina, Traktowa, Zbożowa, Urodzajna, a także wzdłuż Małej Rosicy przy ul. Bliskiej, w rejonie ul. Harcerskiej, za domami przy ul. Srebrnej 58 oraz 60, na tyłach przy ul. Swojskiej oraz wzdłuż serwisówki mostu Solidarności po stronie Podolszyc Południe.
Zobacz porównanie kaukaskich barszczy z innymi gatunkami roślin.
Z informacji podanych przez serwis wynika, że Płock, zamierza walczyć z barszczem przy użyciu dwóch metod: wykaszając i stosując opryski chemiczne. Czy to dobry pomysł? Powszechnie wiadomo, że koszenie barszczy nie może być traktowane jako metoda ich trwałej eliminacji, a jedynie jako sposób na ograniczenie rozprzestrzeniania się tych roślin, co potwierdzają „Wytyczne dotyczące zwalczania barszczu Sosnowskiego i barszczu Mantegazziego„. Z kolei w myśl zasad zintegrowanej ochrony roślin metody chemiczne powinny być stosowane w ostateczności, po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości działania. Tymczasem opryski – jako najtańsza metoda – są często stosowane nieracjonalnie, bez zachowania przepisów prawa i bez wcześniejszych prób zastosowania innych sposobów zwalczania barszczy. Co za tym idzie, przynoszą niepowetowane straty w środowisku trwale eliminując inne gatunki roślin. Czy powodują zwalczenie kaukaskich barszczy? Z badań i obserwacji wynika, że niestety nie zawsze.
Przypominamy, że przy planowaniu zwalczania kaukaskich barszczy zawsze trzeba opracować indywidualny program działań uwzględniający dobór metod do poszczególnych stanowisk. Każde z nich ma bowiem zazwyczaj inne uwarunkowania lokalne. Inne metody będzie można zastosować w terenach niegdyś uprawianych rolniczo, a inne w pobliżu zabudowań mieszkalnych, zieleni miejskiej, dróg czy też rowów melioracyjnych. Sensowne jest zatem tylko racjonalne działanie w zgodzie z przepisami prawa i z poszanowaniem dla przyrody.
Źródło: wyborcza.pl, plock.eu
W ubiegłe wakacje, kiedy to wg doniesień medialnych na skutek poparzeń zmarła jedna osoba, zainteresowanie kaukaskimi barszczami w Polsce wzrosło, jak nigdy wcześniej. Stacje telewizyjne, gazety, portale internetowe prześcigały się w podawaniu informacji na temat tego, jak wyglądają niebezpieczne rośliny, gdzie występuje barszcz Sosnowskiego, jak uchronić się przed konsekwencjami kontaktu z toksynami, kto i w jakiej części Polski podejmuje działania mające na celu jego zwalczanie. Jednak jednymi z najczęściej pojawiających się pytań były:
O ile pierwsza z kwestii nie doczekała się jeszcze jednoznacznego rozwiązania, o tyle z odpowiedzią na drugie pytanie dość niespodziewanie przyszedł NFOŚiGW. W lipcu 2015 r. zdecydował on o przeznaczeniu 4 mln zł na zwalczanie barszczu Sosnowskiego, o które można było ubiegać się w ramach konkursu na dofinansowanie projektów z programu priorytetowego: „Ochrona przyrody i przywracanie różnorodności biologicznej Część 1) Ochrona obszarów i gatunków cennych przyrodniczo”. Jednostki samorządów terytorialnych, posiadające inwentaryzację barszczy, mogły składać wnioski o dotacje do początku października 2015 r.
Choć część z podmiotów spełniła kryteria konkursu i kwalifikowała się do wypłaty dofinansowania, w ubiegłym tygodniu NFOŚiGW podjął decyzję o unieważnieniu naboru wniosków złożonych w ramach ww. konkursu nie podając przy tym żadnych przyczyn. Nie wiadomo, czy w przyszłości możemy się spodziewać na szczeblu ogólnokrajowym uruchomienia innych środków przeznaczonych na zwalczanie kaukaskich barszczy.
Więcej na ten temat na stronach NFOŚiGW.
Barszcz Sosnowskiego i barszcz olbrzymi zawierają toksyczne substancje zagrażające zdrowiu i życiu ludzi oraz zwierząt. Nie trzeba nawet ich dotykać … wystarczy przebywać w ich otoczeniu, żeby doznać poparzeń
Naszym celem jest szerzenie rzetelnej wiedzy na temat zagrożeń, jakie niosą ze sobą barszcz Sosnowskiego i barszcz olbrzymi. Udzielamy wsparcia gminom i prywatnym podmiotom, które są zainteresowane walką z tymi roślinami.
Wciąż badamy skalę inwazji, szkolimy jak odróżniać kaukaskie barszcze, inwentaryzujemy
Chcesz nauczyć się rozpoznawać barszcz Sosnowskiego i zdobyć wiedzę, jak odróżnić go od innych roślin? Potrzebujesz przeszkolić pracowników…