Dziś rano odebraliśmy alarmujący telefon od zaniepokojonego mieszkańca warszawskiej Białołęki.
– Tuż obok ścieżki rowerowej przy ulicy Światowida, na przeciwko Ratusza rośnie barszcz Mantegazziego! To na pewno on – ma takie postrzępione liście! Musicie jak najszybciej go usunąć! Kiedy przyjedziecie?
Ponieważ według prawa nie możemy tak po prostu na telefoniczne wezwanie przyjechać i usunąć barszcz bez zgody i zlecenia takich prac przez właściciela nieruchomości, staraliśmy się uspokoić naszego rozmówcę. Zaczęliśmy od tego, że przede wszystkim trzeba zgłosić sprawę do urzędu dzielnicy i upewnić się, czy to faktycznie niebezpieczny barszcz.
Sprawdź, jak wygląda toksyczny barszcz Mantegazziego.
– Oni już wiedzą, ale nic nie robią! To na pewno barszcz Mantegazziego! Zresztą była już nawet Straż Miejska i ogrodziła rośliny taśmą! – tłumaczył nam mężczyzna. – Czy jeśli przejeżdżałem obok, to nic złego mi się nie stanie?
Biorąc pod uwagę brak bezpośredniego kontaktu z podejrzaną rośliną oraz fakt, że rowerzysta przez bardzo krótki czas przebywał w jej otoczeniu i to na dodatek w godzinach wczesno porannych, kiedy jeszcze nie było upału, szanse na pojawienie się obrażeń były raczej niewielkie. Te informacje uspokoiły zgłaszającego. Pomimo wszystkiego, co usłyszeliśmy, obiecaliśmy przyjrzeć się sprawie po swojemu.
Po odwiedzeniu okolic ulicy Światowida faktycznie zaobserwowaliśmy, że dwie rośliny były wydzielone od otoczenia taśmą Straży Miejskiej. Już jednak pierwszy rzut oka wystarczył, by rozwiać najmniejsze wątpliwości. Z całą pewnością podejrzane rośliny to nie barszcz Mantegazziego (olbrzymi), ani też nie barszcz Sosnowskiego! – To prawdopodobnie popłoch (Onopordon) i stulisz Loesela (Sisymbrium loeseli) – zawyrokował ostatecznie dr Piotr Mędrzycki, ekspert ds. botaniki w Zespole ekspertów Barszcz.edu.pl. Obydwa gatunki są dość pospolite i często można je spotkać w Polsce.
– Zgłaszającego prawdopodobnie zmyliła wielkość liści, które sprawiały, że roślina wyraźnie odróżniała się na tle otoczenia. Faktycznie – zgodnie z informacjami telefonicznymi – liście były „postrzępione”, ale pamiętajmy, że to cecha charakterystyczna dla wielu gatunków – mówi Izabela Sachajdakiewicz z Zespołu ekspertów Barszcz.edu.pl. – Nie należy się bać wszystkich dużych roślin. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, zanim podniesie alarm, najlepiej jeśli skonsultuje gatunek ze specjalistą i sprawdzi, czy faktycznie ma do czynienie z kaukaskimi barszczami.
Zawsze, kiedy macie podejrzenia, że na swojej drodze spotkaliście jeden z toksycznych gatunków barszczy, służymy Wam pomocą!
Wystarczy, że zrobicie zdjęcia roślinie (najlepiej z włączonym gps’em, by od razu zapisały się współrzędne stanowiska) i wysłali je do nas. Dzięki specjalnemu formularzowi zajmie Wam to chwilę, a my przyjrzymy się dokładnie wszystkim fotkom i odpowiemy, czy taktycznie jest powód do obaw!
Sprawdź, gdzie rośnie barszcz Sosnowskiego i zgłoś nowe miejsce!